Kucharz Raju i jego Kaju Kari (Cashew Curry, czyli orzeszki nerkowca w sosie curry) – dwa powody, dla których tęsknię za Jaisalmerem. Spod rąk pana Raju wychodziły najlepsze dania, jakie do tej pory jadłam w Indiach. Jeśli pan Raju założy sobie profil na Facebooku, to na pewno kliknę „Uwielbiam to!”.

 

A tak czasem powstają wpisy:

Internet w Indiach mimo że wolny, to niezawodny jeśli chodzi o zasięg! O dziwo był nawet szybszy w jadącym autobusie niż w pokoju hotelowym. Hm, może dlatego, że autobus jechał szybko?

Następny post będzie już z Bikaneru –  i będzie mroził krew w żyłach…

0 komentarze (y)
Komentarz/Comment

Twój e-mail nie będzie opublikowany ani upubliczniony!/Your e-mail is never published or shared! Pola z gwiazdkę wymagane/Required fields are marked *

    follow me!

    follow me @aleksandrakielczewska

    (+48) 695 665 321

    aleksandra.kielczewska@gmail.com

    fotografia ślubna • Lublin • Warszawa

    Kraków • Katowice