Zamość. Jakoś zawsze myślałam o tym mieście bez entuzjazmu i nie ciągnęło mnie w te strony. No bo jest ten ratusz, są schody pod ratuszem, jest park. I właściwie co więcej? Pamiętam jak na studiach, będąc w Zamościu na objeździe naukowym (nie pamiętam już na którym roku, ale pewnie było to dobre osiem lat temu) nie było nawet gdzie zjeść porządnej pizzy, i myślałam sobie, że Padwą Północy to może to miasto i było, ale jakieś 400 lat temu (refleksja spowodowana oczywiście nie do końca jedynie niemożnością zjedzenia dobrej pizzy ;)). Podczas sesji Ani i Emila zmieniłam zdanie absolutnie i radykalnie! Nie wiem, czy miasto tak się zmieniło w przeciągu tego roku (ostatni raz byłam tam na plenerze dokładnie rok temu), czy może to zasługa Ani, która jest rodowitą zamościanką i wiedziała, co i gdzie jest warte uwagi, ale zaskoczyło mnie totalnie. Odremontowane kamienice starówki, odnowione, zielone podwórka, urokliwe mostki. No i ON, odkryty przypadkiem, który mnie zachwycił i sprawił, że przez chwilę poczułam się jak w Rzymie – piękny i monumentalny barokowy portal Kościoła Franciszkanów.
A potem były jeszcze Szumy nad Tanwią.
Zapraszam!